Chłopiec szuka dziewczyny, z którą
się prześpi.
Mężczyzna szuka kobiety, obok której się obudzi.
Tydzień
później.
Za
głupie błędy trzeba płacić. Jeśli się nie jest ostrożnym, można się sparzyć.
Jeśli się nie jest uważnym, można spowodować wypadek. Jeśli jest się idiotą,
można zagrozić poważnie całemu społeczeństwu.
A
jeśli spaceruje się w deszczu, można się przeziębić.
-
Nie wierzę – kichnięcie, kaszel – że pokonały mnie zatkane zatoki – biadoliła
Lucyna, zakopana w grubej pościeli i stosach chusteczek w swoim niewielkim
pokoju – czuję się jak śmieć.
-
I właśnie tak wyglądasz… - Alicja zawsze wiedziała, jak pocieszyć człowieka –
Lekarz mówi, że już niedługo powinno być lepiej. Jak na razie musisz spać,
łykać tabletki i zajadać ze smakiem mój rosołek.
-
Gotujesz potwornie – skrzywiła się starsza siostra, jednocześnie jęcząc i
mrużąc oczy, gdy młodsza postanowiła rozchylić szczelnie zaciągnięte zasłony – Po
co to robisz?! – warknęła Lucy – Słońce mnie parzy.
-
Odór tego pomieszczenia mnie zabija – odparowała Alicja, otwierając okno na
oścież.
-
Rozchorujesz mnie bardziej – burknęła pacjentka.
-
Bardziej już się nie da – chwilowa pielęgniarka pokazała jej język –
Szczęśliwie, ja mam jakąś tam odporność i nie rozkładam się tak szybko. Inaczej
obie leżałybyśmy teraz w tym łóżku i wrzeszczały na siebie, która to ma
podnieść tyłek i przynieść nam więcej chusteczek.
-
Nie podoba mi się ta wizja.
-
Mi też nie. Wolę być świeża i piękna, a ty wyglądasz jak śmierć.
-
Śmieć – sprostowała Lucyna.
-
Wszystko jedno i tak jest nie najlepiej. Ale spokojnie, będzie dobrze.
Szczególnie, gdy powiem ci, co dzisiaj dostałaś.
Cynka
patrzyła na swoją siostrę jak na wariatkę.
-
Co masz na myśli? Nie mam siły i tym bardziej chęci przyjmować od ciebie
jakiegoś bliżej niezidentyfikowanego prezentu, szczególnie w tym stanie. Nawet
nie wiem, czy mogłabym go rozpoznać – tak bardzo idiotycznie pracuje dzisiaj
mój umysł.
Alicja
nie mogła się powstrzymać:
-
On tak pracuje od zawsze.
Lucy
prychnęła i pokręciła głową, potem zakaszlała.
-
Dowcip ci się wyostrzył, odkąd mieszasz się w nowe towarzystwo – skomentowała
ostro.
-
O, doprawdy? – Ala wyskoczyła z pokoju jak oparzona, a po chwili była już
spowrotem z wielkim bukietem czerwonych róż – JA się mieszam w nowe
towarzystwo? To do ciebie, kochanie, głośni cisi wielbiciele wysyłają… -
włożyła kwiaty do wazonu i zrobiła w powietrzu nieokreślony ruch ręką – To.
Takie cudeńka. Aż robię się zazdrosna.
-
A proszę cię bardzo, możesz to sobie zabrać – stwierdziła ponuro Lucyna,
przekręcając się na drugi bok i uparcie spoglądając na szarą ścianę – Nawet nie
chcę wiedzieć od kogo to.
-
Zbyszek się postarał, nie ma co – nieproszona Alicja sama odczytała karteczkę:
- „Dla ciebie, żebyś wiedziała”. Słodkie.
-
Mdłe.
-
…romantyczne…
-
Ckliwe. Zabierz to stąd – Lucy kichnęła – Już mam na to alergię.
-
Masz alergię na mężczyzn – siostra spojrzała na nią z politowaniem.
-
Nie, tylko na Zbyszka.
-
Nie – sprostowała Ala – Na wszystkich, a na Zbyszka szczególnie.
-
Bo jest szują – skomentowała inteligentnie Lucyna – Szują, chamem i prostakiem.
-
Czy to nie jest za ostra opinia jak na kilka spotkań? – zainteresowała się
młodsza, przyglądając się wspaniałym kwiatom – Siedemnaście róż. Szuje, chamy i
prostacy nie wysyłają kobietom siedemnastu róż.
-
Możliwe – przyznała od niechcenia starsza – Ale próbują osiągnąć ładnymi
metodami ten sam cel.
-
Hmm?
-
Łóżko.
Alicja
zaśmiała się głośno.
-
Skarbie, może nie mam dużego doświadczenia w związkach, ale znam się na męskiej
psychice. Trzy czwarte życia byłam wykręcana i podrzucana przez facetów, więc
czegoś tam się dowiedziałam, prawda? – Ala przysiadła na skraju łóżka –
chociażby tego, że nie wszyscy myślą tylko o seksie.
-
Pan Bartman myśli – upierała się Lucyna, zagrzebując swe ciało głębiej w
pościel. Najchętniej umarłaby tu i teraz, właśnie w tej pozycji i miałaby już
spokój do końca świata.
-
Tego nie wiesz…
-
Proszę cię, Alka – Lucy zaśmiała się gorzko – On wygląda jak chodząca maszyna
do zaliczania…
-
Przestań. Może to tylko pozory? Może gdzieś w głębi jest wrażliwym, wspaniałym
człowiekiem?
Cynka
aż przekręciła się na bok, by spojrzeć na siostrę, jak na wariatkę.
-
Naoglądałaś się za dużo bzdurnych komedii romantycznych. A propos, może w końcu
ruszyłabyś tyłek z mojego mieszkania i wróciła do tańca? – zasugerowała zaczepnie.
-
Kiedy mnie tu dobrze – Alicja uśmiechnęła się szeroko, nie odnajdując nigdzie
złośliwości – Och! - przypomniała sobie nagle – Mam ci jeszcze coś ważnego do
zakomunikowania.
-
Już się boję… - prychnęła Lucyna, zamykając oczy i próbując przywołać sen.
-
Znikam dzisiaj na kilka godzin, ale spokojnie – wynajęłam ci niańkę.
-
Co zrobiłaś?!
-
Żartuję przecież. Nie bój się, nigdy nie potraktowałabym cię jak dziecko.
Jesteś przecież dużą i odpowiedzialną dziewczyną. Chociaż ja i tak się o ciebie
martwię, dlatego… jeden z siatkarzy tu przyjdzie.
-
CO?!